Dzisiejszy sprzedawca internetowy to coraz częściej przede wszystkim marketingowiec. Fizyczną część obsługi klientów sklepu internetowego prowadzi jedna osoba, a marketing druga. Tak dzieje się od lat w sprzedaży poza internetem. Od pewnego czasu rownież sprzedaż internetowa zmierza w tym kierunku.
Marketing w porównaniu do obsługi klienta wymaga dużo więcej umiejętności. Marketing internetowy wymaga dziś od sprzedawcy umiejętności nie tylko docierania do klienta, ale również wczucia sie w jego potrzeby.
Oczywiście ma do dyspozycji narzędzia które mu w tym pomagają.
Jeśli chodzi o docieranie do klienta to mamy tutaj przede wszystkim witryny internetowe, reklamy w sieci i poza nią, emaile. Każde z tych elementów wykorzystuje sie na różne sposoby. Na przykład jako strony internetowe można prowadzić bloga eksperckiego, jako reklamę stosować Google AdWords, a do zautomatyzowania wysyłania emaili używać zaawansowanego autorespondera.
Jeśli chodzi o wczucie się w klienta też masz narzędzia. Przede wszystkim wszelkiego rodzaju statystyki. Sprzedaż internetowa pod tym względem jest fantastyczna, bo wszystko jest policzalne. Możesz śledzić konwersję na każdym etapie wędrówki potencjalnego klienta, przez pierwszy zakup, po analizę stałych zakupów.
W tym „wczuciu się” jest jeden obszar, który wymaga już jednak pewnej predyspozycji. Jest nią empatia, czyli całkowite postawienie siebie w roli klienta. Są metody, które pomogą w tym. Na przykład już samo czytanie korespondencji emailowej, a najlepiej odpowiedzi ze strony Zapytaj. Można to jeszcze wzmocnić spotkaniami na żywo przez internet.
Jednak są to tylko dodatki. To wyczucie musi iść z głębi tej osoby. Musi iść z serca, a nie z rozumu. Dlatego właśnie tak bardzo potrzebna jest pasja. To ona sprawia, ze słuchamy naszych klientów i jesteśmy gotowi im służyć.
Tak, wlaściwy kontakt z Klientem (przez duże K)to najwaznieszy element strategii marketingowej.’
Działam na kilku forach społecznościowych i próbuję wyciągnąc w dyskusuję, dopytac o potrzeby, ale odnosze wrazenie, że uczestncy tych grup, to sami sprzedawcy. Nikt nie podejmuje dyskusji, mam nadzieję, ze jednak przebiję się przez tę barierę i dotrę do na prawdę zainteresowanych. z blogiem też idzie ciężko. Ciągle za mało odwiedzin, ale pracuję…i nie tracę nadziei.
Na raze strona „zapytaj” nietknięta. Trzeba szukać drog bezposrednich do klenta, a ciągle trafiam na ugrupowania sprzedawców.
Dlatego najlepiej wybierać taka grupę docelową, do której można łatwo dotrzeć. Która już jest w jakimś miejscu i od razu widać, ze zadają pytania i dyskutuje. Wtedy ty dolaczasz do nich służąc im swoją rada i pomocą. Potrzeba sporo delikatnosci i czasu, aby zaskarbic sobie przychylność jako doradca. Najważniejsze jest jednak mieć odpowiednia grupę. Czasami okazuje się, ze zle okreslilismy jej profil i musimy dostosować nasze początkowe założenia do internetowej rzeczywistości.