Dwa lata temu kupiłem autorespondera Fump. Sam go zainstalowałem i próbowałem jakoś używać. Była co prawda do niego instrukcja w PDFie. Jednak bardzo ograniczona. Nie do końca dobrze go zainstalowałem i później nie poradziłem sobie wtedy też z obsługą. W tym czasie używałem autorespondera Implebot, a w Fumpie było wiele rzeczy zorganizowanych zupełnie inaczej. Poddałem się i dałem sobie spokój z Fumpem.

Dokładnie rok temu mój przyjaciel Lech Nowak zapytał mnie o jakiś autoresponder na własnym serwerze. Wspomniałem mu o Fumpie. On wziął go, zainstalował na nowo, przetestował i okazało się, że jednak to potrafi czynić cuda. Poprosiłem wtedy Lecha, żeby pokazał mi bardzo powoli w jaki sposób go obsługiwać. Lechu zaczął nagrywać instrukcje wideo. W ten sposób powstały pierwsze wskazówki, które zacząłem wdrażać w życie.

Okazało się, że jest więcej chętnych na naukę obsługi Fumpa. I w ten sposób zaczął powstawać warsztat z zaawansowanego autorespondera. W czasie używania przez ostatni rok Fumpa odkryłem możliwości o których nawet Lech nie wiedział. Metodą prób i błędów wdrożyłem autoresponder do metod marketingowych o których wcześniej tylko wiedziałem, że są. Przeszkodą do ich wdrożenia była zawsze technologia (nawet dla mnie :).

Teraz wreszcie dzięki Fumpowi mogłem zacząć stosować upselling, crossselling i one-touch-offer. Okazało się, że Fump był jak nieoszlifowany diament. Trochę to trwało zanim udało nam się z Lechem tak go oszlifować, że dziś świeci efektami w postaci automatyzacji sprzedaży w mojej firmie. Kosztowało to wiele godzin wysiłków, eksperymentów, a także wpadek, które musiały czasem znosić osoby na moich listach.

Mogłem tę wiedzę dla siebie zatrzymać. Bo tak, to zawsze jest ryzyko, że ktoś z podobnej branży do mnie też zacznie tak dobrze korzystać z zaawansowanego autorespondera i wykorzysta jego tajniki. Ja jednak mam już następne plany, następne rzeczy za które się zabieram, dlatego jestem gotowy podzielić się z Tobą moimi odkryciami i wielogodzinnymi instrukcjami, które razem z Lechem nagrywaliśmy przez ostatni rok.

Ten warsztat moim zdaniem powinien kosztować dziś jeszcze więcej. I kto wie, czy tak nie będzie w przyszłości. Bowiem pole na którym już wiadomo, że leżące kamienie są diamentami jest warte o niebo więcej niż pole ze zwykłymi kamieniami, za jakie uważano je zanim ktoś ich nie oszlifował.

Oczywiście możesz iść tą drogą jaką ja szedłem przez ostatni rok. Znaleźć kogoś takiego jak Lechu. Włożyć setki godzin wysiłków, eksperymentów, a także ćwiczyć na liście swoich subskrybentów. Albo możesz zapłacić i mieć to wszystko podane gotowe na instrukcjach i to jeszcze wraz z testową instalacją Fumpa. Możesz na niej ćwiczyć, nie narażając swojej oryginalnej instalacji.

No i możesz też oczywiście nic nie robić. Możesz pozostawić swoje diamentowe pole takim jakim jest. Nieoszlifowany diament i tak zawsze będzie diamentem. Tyle, że bezwartościowym.