Wczoraj napisałem, że na Facebooku i na blogu przede wszystkim powinieneś budować listę. Na Facebooku można budować listę, ale przede wszystkim rób to na blogu.

Wszystko sprowadza się w sumie do nawiązywania relacji z użytkownikami twoich stron. Te relacje są na początku bardzo ulotne.

Na Facebooku jest zdecydowanie gorzej niż z emailami. Znajdziesz tam osoby, które czytają wnikliwie to co się pojawia na Facebooku. Ale większość osób dodaje mnóstwo stron do ulubionych i potem i tak do nich nie wraca i ich nie przegląda. A jeżeli już to robią to zazwyczaj wybiórczo.

Emaile są zdecydowanie bardziej naturalnym środkiem komunikacji. Choć trzeba zaznaczyć, że są środowiska, które żyją na Facebooku. Ale jest to bardziej komunikacja towarzyska i dla rozrywki: „o tam jest impreza, tam jest jakaś grupa fajnych ludzi”. Na Facebooku ludzie są z bardzo różnych środowisk. Z bardzo różnymi celami.

Umiejętnie budowana lista mailingowa jest zdecydowanie bardziej skutecznym środkiem marketingu niż Facebook. Email jest bardziej indywidualnym środkiem komunikacji niż Facebook. Na Facebooku nie piszesz do konkretnej jednej osoby. Chyba, że wysyłasz wiadomość. Ale nawet wiadomości mogą być masowe i nie są w sumie spersonalizowane (jak to można zrobić w przypadku autorespondera).

Na Facebooku nie możesz zwielokrotnić wiadomości. Nie możesz jej w prosty sposób wysłać do setki osób. Nie ma możliwości łatwego, wygodnego i szybkiego poinformowania wszystkich fanów strony o czymś. Status na stronie przeczytają tylko ci, którzy wejdą akurat na stronę na Facebooku lub akurat Facebook raczy wyświetlić informację od ciebie na ich stronie głównej. A tak się składa, że Facebook te wiadomości selekcjonuje i im więcej ktoś ma znajomych i więcej stron dodał do ulubionych, to tym mniejsze masz szanse na dotarcie z informacją do odbiorcy.

Dlatego zdecydowanie musisz mieć swoją stronę internetową, gdzie możesz odsyłać, nawet z Facebooka. Cokolwiek robisz na swoich stronach na Facebooku, to tak na prawdę po to, żeby kierować na bloga.

Umieszczasz na Facebooku adres bloga. Dodajesz wpisy z bloga. Jeżeli ktoś chce coś więcej przekazać, to nie robisz tego na Facebooku. Więcej informacji przekazujesz dopiero na blogu. Ale to wszystko służy ostatecznie temu, żeby potencjalni klienci chcieli zapisać się na twoją listę na autoresponderze, abyś mógł pozostać z nimi w stałym kontakcie.

Zacznij wiec od tego, żeby uzupełnić swój internetowy marketing własnymi stronami i listą mailingową. Kiedy ktoś poznaje twoją firmę nawet poprzez stronę na Facebooku, to powinien w końcu trafić na twoją stronę internetową, na bloga. A z kolei na twojej stronie internetowej powinna pojawić się zachęta do zapisania się na autoresponder. Może to być albo w postaci baneru z linkiem do osobnej strony, albo w postaci spadającego okienka z formularzem, czy też w inny sposób pojawiającego się okienka.

Chodzi o to, aby cały czas budować listę. Kluczem do sprzedaży w internecie jest budowa listy. Powtarzam to na okrągło.

Te wszystkie inne rzeczy są tak na prawdę po to, żeby budować listę. Nie po to żeby sprzedawać.

Chyba, że masz mnóstwo pieniędzy i wtedy po prostu stać cię na masową reklamę. I wtedy twoją listą jest lista tych, którzy już docierają do określonej grupy odbiorców i mogą odpłatnie dostarczyć twoją reklamę innym.

Na tym polega zarabianie na reklamach. Ci co wygenerowali ruch w określonej grupie docelowej udostępniają miejsce dla tych co zapłacą im za dotarcie do tych osób. Płacisz wtedy za to, że u nich jest ten ruch.

Jeśli sam wygenerujesz ruch na swoich stronach za pomocą bloga i Facebooka, to zaoszczędzisz mnóstwo forsy. Trochę to potrwa. Ale jeśli nie masz głębokich i pełnych pieniędzy kieszeni, to jest to jeden z najlepszych sposobów na marketing w internecie.

Marketing na Facebooku i blogu nie jest po to, aby sprzedawać. On jest po to, aby budować listę!