Większość ludzi traktuje biznes jak wyścig kolarski, w którym aby wygrać trzeba wybić się na czoło peletonu. Najbardziej są szczęśliwi kiedy prowadzą. Niektórym nawet udaje się uciec daleko przed peleton i zyskać znaczącą przewagę.
Jeżeli kiedykolwiek oglądałeś wyścig kolarski, to dobrze wiesz, że nawet dość sporą przewagę bardzo trudno jest cały czas utrzymać. Kolarze ścigają się zawsze tylko na ustalonej z góry trasie i wygrywa ten, który dojedzie pierwszy na metę. W biznesie wyścig trwa cały czas i nigdy się nie kończy. Dlatego właśnie nigdy nie możesz być pewien, że peleton nigdy Cię nie dogoni. Chyba, że…
Jednym ze sposobów na wyjście poza konkurencje, czyli odpowiednik w biznesie tego wybicia się na czoło peletonu i wyrwania się z niego, jest stanie się ekspertem. Dziś na moim blogu jeden z czytelników zadał mi związane z tym pytanie:
„W jaki sposób ktoś kto chce sprzedawać kosmetyki albo na przykład markową odzież miałby się stać ekspertem, co taki ekspert miałby robić, jak mógłby zaistnieć jako ekspert?”
Jasne, że nie jesteś w stanie zostać od razu liderem na cały świat w sprzedaży markowej odzieży. Ale na przykład prawdopodobnie dość łatwo mógłbyś stać się ekspertem od dostarczania takiej odzieży samotnym kobietom, pracującym na wysokich stanowiskach, noszącym okulary i jeżdżących samochodem w jasnym kolorze.
Poza internetem większość osób wybiera grupę docelową na podstawie tylko kilku kryteriów. Najczęściej z resztą nieświadomie. Na przykład otwierając sklep skupiasz się na najbliższej okolicy. Czyli Twoją grupą docelową są wówczas okoliczni mieszkańcy.
W Internecie możesz to zrobić na znacznie więcej kombinacji. Możesz bowiem dużo łatwiej dotrzeć do osób, które mają wiele wspólnych cech, ale są rozproszone, nawet po całym świecie. Do tego jeszcze stwórz sobie profil swojego idealnego klienta i od tego momentu ZAWSZE możesz być poza konkurencją. Nawet gdyby ktokolwiek chciał Ciebie naśladować.
Po pierwsze potencjalna konkurencja nie zawsze od razu zorientuje się jaka jest tak naprawdę Twoja grupa docelowa. Po drugie profil Twojego idealnego klienta zazwyczaj nie jest w ogóle z zewnątrz dostrzegalny. A przynajmniej nie we wszystkich kryteriach. A po trzecie w każdej chwili możesz zmieniać te kryteria swojego pożądanego klienta i tym samym w każym momencie wychodzić poza konkurencję.
Czyli zamiast walczyć z konkurencją wychodzisz poza nią. Ale uwaga! Nie chodzi tu już o to wybieganie przed peleton. Sprzedając w Internecie zaczynasz poruszać się swoją własną drogą! To tak jakbyś nagle jadąć w tym kolarskim peletonie skręcił w boczną uliczkę. Wszyscy pojechali główną szosą przez miasto, a Ty zjechałeś do pobliskiego miasteczka.
Przecież w biznesie tak naprawdę każdy ma swoją własną metę! Po co więc ścigać się tą samą drogą i jechać tam gdzie wszyscy? Zjedź z tej głównej drogi, znajdź swoją własną miejscowość i sam sobie wyznacz metę. Zaręczam Cię, że jeżeli odpowiednio do tego się przygotujesz i wybierzesz odpowiednią grupę docelową, to przyjmie Cię ona z otwartymi ramionami.
To tak jakby mieszkańcy tego małego miasteczka liczyli na to, że to właśnie u nich będzie meta tego kolarskiego wyścigu i na wszelki wypadek przygotowali tam wielkie powitanie. Wszysycy pojechali do dużego miasta na metę, a Ty jako jedyny skręciłeś i w ten sposób nie musisz się nawet spieszyć bo i tak wiesz, że na tej mecie będziesz pierwszy i na tej mecie tylko Ty otrzymasz nagrodę.
Mirku,
bardzo mi się podoba Twoje obrazowe porównanie.Pozdrawiam!
Okay, dzięki za odpowiedź.
Bardzo celne porownanie;)
Pytanie czy zawsze wybierzemy właściwe porównanie :)
Uważam, że akurat wychodzenie przed peleton jest ważne w biznesie – po prostu należy walczyć o zdobycie tzw. przewagi konkurencyjnej.
Ale wątek o dojechaniu do swojej własnej miejscowości podoba mi się. Internet posiada niewiarygodny potencjał i sporo jest do zagospodarowania choć nie należy zapominać, że chętnych również przybywa :) czego dowodem są wszyscy, którzy zaglądają np. na tą stronę.
Powodzenia wszystkim.
Odnosze wrazenie Tomku, ze w Polsce za bardzo demonizuje sie temat konkurencyjnosci. Jest takie przekonanie, ze z konkurencja trzeba wlasnie „walczyc”, trzeba byc lepszym, szybszym, bo inaczej ta cie „zniszczy”. Ale czy skupiajac sie non stop na tym, by komus dorownac, albo by ktos cie nie przegonil, masz realna szanse rzeczywiscie sie wybic? Jesli twoj umysl wciaz funkcjonuje pod taka presja, ze musisz byc od kogos lepszy, to niestety nie bedziesz kreatywny, a tym samym nie wyroznisz sie. Mysle, ze to Mirek mial na mysli w tym porownaniu do peletonu. Tak naprawde, czy konkurencja jez duza czy mala, wszystko zalezy od tego czy chcesz byc ciagle lepszy od samego siebie, na swojej wlasnej drodze do tego „miasteczka”. A jesli przybywa tych, ktorzy w internecie chca zarobic, to tym lepiej. Sprobuj po prostu znalezc u nich inspiracje zamiast myslec, ze tobie cos przez to ubedzie. No i nie wierz w ograniczenia;)
@Teresa: dzięki.
No to mi się 'oberwało’. Czuje się wywołany do odpowiedzi :).
Przewaga konkurencyjna (jak ja ją rozumiem) nie oznacza 'walki’ z konkurencją, częściej lepiej współpracować. Przewaga konkurencyjna to dla mnie coś co powoduje, że w naszym (moim, Twoim) obszarze (nisza rozumiana jako grupa docelowa lub produkt (co definiuje trochę grupę docelową) lub sposób sprzedaży etc) mamy znaczącą pozycję.
Tak naprawdę wydaje mi się, że rozmawiamy o tym samym, choć nacisk kładziemy na inne elementy. Samo znalezienie 'miasteczka’ to dla mnie również element budowania takiej przewagi konkurencyjnej (->wcześniejsze zdanie), bo oznacza to że jesteśmy tam szybciej (lub lepiej lub taniej lub więcej itd niż inni). Jeśli ktoś tam już dotarł, to nasz kawałek tortu będzie mniejszy i tyle. (ale) Jest jeszcze aspekt: specjalizacja – tutaj możliwości jest tak wiele (moim zdaniem głównie dzięki możliwościom sieci) że prawie na pewno znajdziemy coś dla siebie.
Również uważam, że jeżeli przybywa chętnych do zarabiania w Internecie to dobrze, oby było jak najwięcej aktywnych użytkowników (nie tylko konsumentów).
Kurczę, właśnie mam w drugą stronę – wierzę w brak ograniczeń, ale jednocześnie w konieczność działania jak bym to nazwał 'nie na hurra’, i… sądzę, że Mirek i inni szkolący robią tutaj dobrą robotę.
Pozdrawiam serdecznie.
Ciekawe porównanie.
jestem młodą osobą od 4 lat ścigam się w peletonie kolarskim.
zgadzam się z Teresą trzeba walczyć bo inaczej konkurencja Cię zniszczy.; )
uciekając z peletonu na wyścigu jesteśmy pod presją iż peleton zaraz nas skasuje…
Ale trzeba próbować.; )