Chcesz pozyskać klientów przez internet, ale nie masz strony internetowej.
Próbujesz zamieszczać bezpłatną reklamę. Prowadzisz stronę na Facebooku. Ale to wszystko za mało.
Co zrobić abyś wreszcie odniósł korzyści z internetu?
Bardzo dobrze, że stosujesz bezpłatną reklamę. To jest dobry punkt wyjścia.
Jednak pierwszym krokiem powinno być założenie i prowadzenie bloga – bloga eksperckiego. Sama strona na Facebooku to trochę za mało.
Strona na Facebooku ma sens, kiedy ją łączysz jeszcze ze swoją własną stroną internetową. Dlatego blog ekspercki tak jest tak dobrym rozwiązaniem. Bo jest najprostszą formą prowadzenia strony internetowej, której oglądalność może stale rosnąć nawet bez pozycjonowania.
Facebook jest dobrym miejscem do szybkiej interakcji z potencjalnymi klientami. W tej chwili są tendencje do tego, żeby łączyć Facebooka z blogiem. Można nawet zrobić tak, żeby komentarze z Facebooka pojawiały się na blogu, czy też odwrotnie. Choć moim zdaniem nie u każdego ma to sens. Ja osobiście wolę mieć większą kontrolę nad komentarzami i dlatego tego rozwiązania nie wdrażam u siebie.
Interakcja Facebooka z innym stronami w najbliższym czasie będzie coraz większa. Ale koniecznie nie ograniczaj się do Facebooka.
Działając na Facebooku ponosisz też wielkie ryzyko przyciągania konkurencji do twoich klientów. Na twojej stronie może reklamować się konkurencja. Bez pytania ciebie o zgodę!
To jest zresztą dobra strategia reklamowa dla twojej firmy. Więcej o tym mówię na warsztacie Magia Facebooka. Z bardzo dobrym skutkiem można w ten sposób przeciągać klientów innej firmy do siebie. Konkurencja może nawet nie mieć absolutnie pojęcia, że coś takiego robisz!
Na blogu i na Facebooku przede wszystkim powinieneś budować listę. Jutro napiszę więcej o tym.
Nie do końca się zgodzę. Spotykam wielu ludzi, którzy tylko „kolekcjonują nowych znajomych” na swoich profilach, dodając ich po 10, 20 dziennie, a nie przekazując nic wartościowego sami od siebie – na profilach osobistych. Nastepnie proponują lub są proponowani innym – i wysyłając zaproszenie licza, że ktoś tak po prostu ich doda, by byc ich kolejną „złowioną rybką”.
Nie mówiąc juz o tym, że niektórzy wykorzystują Facebook do gromadzenia sojuszników w wyborach czy dla idei religijnych – także wysyłając zaproszenia i licząc, że „zdobędą kolejnego wyborcę/wiernego”.
Budowanie listy – tak, ale nachalne budowanie sieci znajomych i później klientów/wiernych/wyborców – nie. Jest jeszcze gorzej, jak taka osoba wysyła mi zaproszenie, ale podszywa sie pod logo swojej firmy, tak jakby nie miała twarzy i nie potrafiła stworzyć strony fanów.
Poza tym irytujące jest dostawanie wielu wiadomości – przypominających o wydarzeniach, zachęcających do głosowania itp. Ostatnio nawet ktoś stworzył wydarzenie tylko po to… by zebrać głosy w konkursie na Bloga Roku (wydarzenie ma polegać na głosowaniu i zapewnie reklamie tego bloga)-informując o tym nie tylko w „Wydarzenia”, ale także za pomocą wiadomośći.
W ogóle moim zdaniem, Facebook powinien wprowadzić możliwość „segregacji poczty – dwoch skrzynek”, na jedną dostawałoby się wszystkie relkamy, informacje o wydarzeniach itp. (lub żeby wiadomości biznesowe wysyłano na strone fanów, a nie skrzynke profilową) Bo informacje biznesowe, reklamy nowości na stronie to zupełnie inna rzecz niż wiadomości od znajomych – np. coś, czego nie chcemy publikować na tablicy dla wszystkich. Dwie różne rzeczy, a gdy w jednej skrzynce jest zbyt wiele reklam, w ogóle sie ich nie czyta, tylko ląduja w koszu.
A co do konkurencji – gdy się jej nie zna, łatwo dodać ją do znajomych, przez pomyłkę. Taka osoba może połączyć się tylko po to, by prześwietlić przeciwnika, a potem zablokować dostęp do własnego profilu – konkurencji. Wystarczy odpowiednio poustawiać wyświetlanie w profilu osobistym. Jedynie strona fanów jest widoczna dla wszystkich, ale nie wszyscy znajomi muszą ja lubić – a będą tam także obce osoby.
Bardzo znane osoby nie pokazują za wiele na profilu osobistym – linki do stron firmy, krótkie bio i odsyłają na stronię fanów-firmy (lub jako osoba publiczna tylko taka mają). Prezentują tylko to, co dotyczy produktu, „śmietankę” zostawiają dla siebie i zamkniętych grup – swoich wiernych klientów.
Dlatego właśnie nie można ograniczać się zbytnio do Facebooka. Moja filozofia jest taka: godzina tygodniowo wystarczy.
Warto zaczynać od profilu osobistego mimo tych problemów o których Victorio piszesz. Kiedy jesteś już bardziej znaną osobą, wtedy łatwiej jest i szybciej rozwinąć stronę na Facebooku. Znaną z mediów lub znaną z Facebooka :)
czemu pisze Pan takie niemoralne rzeczy o podbieraniu komuś klientów cichaczem?! znalazłam Pana stronę przez p. Wandę Łoskot, ale wracam do niej, a od Pana będę trzymać się z daleka. żegnam.
NEL, przeciąganie klientów innej firmy do siebie jest rzeczą, którą każdy dobrze prosperujący przedsiębiorca robi na porządku dziennym. Jeżeli ktoś się reklamuje, a żadna firma bez tego nie przetrwa, automatycznie przeciąga klientów do siebie. Bardziej lub mniej skutecznie – ale przeciąga.
Co nie znaczy, że klienci muszą od razu zrezygnować z kupowania w firmie, w której kupowali wcześniej. Ja jestem zdecydowanie za współpracą konkurencyjną, a nie walką. Bo uważam, że dla każdego jest miejsce na rynku. Sam fakt reklamowania bezpośrednio się wśród klientów czyjejś firmy nie oznacza, że ta firma coś na tym musi stracić.
Niemoralność jest rzeczą względną i nie ma definicji wspólnej dla wszystkich ludzi. Gdybyśmy kierowali się jednak wywodem, że przejmowanie klientów od innych firm byłoby czymś niemoralnym, oznaczałoby, że reklama na Facebooku jest z założenia niemoralna. Tak samo wystawianie aukcji na Allegro byłby czymś niemoralnym. Tam jeszcze jest to wszystko niesamowicie pogrupowane i niezwykle łatwo dotrzeć ze swoimi ofertami tuż obok ofert konkurencji. Tak samo reklama prasowa swojego produktu przy na przykład testach redakcyjnych w jakiejś gazecie musiałaby być niemoralna. Żadna prasa i inne media dziś bez reklam by nie przetrwały.
Jestem przekonany, że Wanda Loskot podziela w tej kwestii moje zdanie.
Reklama jest dźwignią handlu. Bez reklamy nie ma szans na sprzedaż (niezależnie czy to będzie płatna czy bezpłatna reklama). A bez sprzedaży żadna firma nie przetrwa.
Reklama, również wśród klientów nawet bezpośredniej konkurencji, nie jest niczym niemoralnym. Jest podstawą każdego prosperującego biznesu.